Około 50 cięć cesarskich metodą FAUCS (tzw. poród francuski) wykonano w ostatnich miesiącach w Klinice Położnictwa i Ginekologii Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach.
Dr n. med. Grzegorz Świercz, kierownik kliniki potwierdza, że cięcia przy pomocy nowej techniki są wykonywane w ośrodku z sukcesem już od pół roku, nie ma żadnych powikłań, pacjentki są zadowolone, a stan noworodków bardzo dobry.
Poród francuski przeszła m.in.: Agata Łapot, która dzięki tej metodzie, wstała już 4 godziny po zabiegu i mogła zająć się synkiem Filipem. Równie zadowolona z cc metodą FAUCS była Magdalena Nega-Kijanka – mama Leo.
Metoda FAUCS polega na połączeniu cesarskiego cięcia z porodem siłami natury. Na początku nacinana jest poprzecznie skóra brzucha, a w drugim etapie korzysta się ze współpracy z rodzącą – kobieta prze, jak podczas porodu naturalnego, w czym pomaga jej specjalny ustnik, nazywany potocznie gwizdkiem.
Dr n med. Daniel Wolder- ginekolog-położnik, potwierdza, że po porodzie francuskim pacjentki po 3-4 godzinach mogą wstać, jest im usuwany cewnik moczowy, więc kobieta może samodzielnie udać się do toalety, a po 5-6 godzinach skorzystać z prysznica.
– Ponieważ nie wchodzimy do jamy brzusznej, nie ma efektu porażennego jelit, kobieta może również jeść i pić wszystko. Natomiast sama technika cięcia cesarskiego – jeśli chodzi o nacięcie skóry – jest taka sama jak przy tradycyjnym cięciu, czyli rana jest pozioma, nie otwieramy jednak otrzewnej, dzięki czemu pacjentka szybciej dochodzi do siebie i może od razu zająć się dzieckiem czy karmić piersią – informuje dr n. med. Daniel Wolder.
By kobieta została zakwalifikowana do porodu francuskiego, muszą być ku temu wskazania medyczne. Jeżeli w trakcie zabiegu pojawiają się komplikacje, zespół może przejść do metody tradycyjnej.
Pracownicy Kliniki Położnictwa i Ginekologii w WSzZ do przeprowadzenia porodów francuskich, przygotowywali się przez kilka miesięcy. Przeszli szereg szkoleń, między innymi w Nicei. W tej grupie znajdują się ginekolodzy – położnicy: dr n. med. Grzegorz Świercz, dr. n. med. Daniel Wolder oraz lek. med. Anna Błażuk – Fortak a także fizjoterapeuta, dr n. med. Agata Michalska.
Fot. archiwum prywatne Magdaleny Nega-Kijanki